„Słowo Boże nieustannie formujące kapłana” Koziegłowy 25 września 2013 r.
Wprowadzenie
Kilka razy w roku odbywają się spotkania formacyjne dla księży. Osobno mają swoje spotkania wikariusze, osobno proboszczowie. W czasie takiego spotkania na ogół jest zawsze wspólna część brewiarza, nauczanie, adoracja Najświętszego Sakramentu, okazja do przyjęcia sakramentu pojednania, modlitwa na zamknięcie. Zajmuje to około 2 godzin. W tym roku szkolnym nasz czerwonacki dekanat gości proboszczów z kilku dekanatów poznańskich. Jako dekanalny moderator, czyli ojciec duchowny, przygotowałem właśnie dla nich nauczanie, które tu zamieszczam w formie pisanej. Nauczanie było zatytułowane „Słowo Boże nieustannie formujące kapłana”. Spotkanie miało miejsce w Koziegłowach w parafii MB Fatimskiej przed południem w środę 25 września 2013 r.
Słowo Boże nieustannie formujące kapłana
nauczanie dla księży
Jako punkt wyjścia do tych krótkich rozważań biorę słowa Pawła do skierowane do
swojego młodego towarzysza Tymoteusza:
„..trwaj w tym czego się nauczyłeś i co ci powierzono, bo wiesz od kogo się nauczyłeś. Od lat niemowlęcych znasz Pisma święte, które mogą cię nauczyć mądrości wiodącej ku zbawieniu przez wiarę w Chrystusie Jezusie. Wszelkie pismo jest przez Boga natchnione i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do wychowania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu” ( 2 Tm 3,14- 17).
Ważne i warte przypomnienia wydają mi się także słowa Piotra:
„Odrzuciwszy więc wszelkie zło, wszelki podstęp i udawanie… jak niedawno narodzone niemowlęta pragnijcie duchowego, nie sfałszowanego mleka, abyście dzięki niemu wzrastali ku zbawieniu, jeżeli tylko zasmakowaliście, że dobry jest Pan” (1 P 2,1 – 3).
Myślę, że nie ma pośród nas nikogo kto nie znałby tych słów. Zapewne o ich wadze nie raz przypominaliśmy innym zachęcając ich do wzięcia do ręki Pisma Świętego. Mówimy:
kto powierza się Jezusowi, pragnie poznać, rozważyć w sercu swoim i zapamiętać Jego słowa. Chrześcijanin nie lekceważy słów Jezusa i Jego uczniów. Przyjmuje te słowa jako ważne
i budujące. Nawet w najbardziej zapracowanym dniu znajdzie czas na osobisty kontakt
ze Słowem Bożym. Czyta Pismo Święte. Umie zostawić na boku rozmaite głupstwa i sięgnąć do duchowego źródła.
Mając to nauczanie dla innych, tym bardziej musimy je mieć dla siebie aby – jak mówi Paweł – człowiek Boży był nie byle jaki ale doskonały. Nie mogę swojego zachowania, kapłańskiej postawy nie konfrontować ze Słowem Bożym. Każdy widzi i wie jak wygląda w jego życiu to zaglądanie do źródła. Niekiedy jest to ogrom zaniedbań. Każde wejrzenie w głąb Słowa oznacza, że jednak pragnę zbudowania, niekiedy poprawienia , napomnienia albo czuję nawet wyrzut sumienia.
W ciągu roku liturgicznego najważniejszy jest okres wielkanocny. To właśnie wtedy Kościół w liturgii odczytuje piękne teksty „Dziejów Apostolskich”. Przyznam szczerze, że żadna lektura tak dobrze nie działa na moje kapłańskie usposobienie jak właśnie lektura „Dziejów”. W różnych innych chwilach też lubię wracać do tych tekstów. Przypominam sobie wtedy na czym polegać powinno gorliwe nauczanie w Kościele. W centrum nauczania, odniesieniem jest Jezus Chrystus Zmartwychwstały Zbawiciel, wszystko inne jest tylko tłem, kontekstem każdej katechezy. Ze wstydem łapię się jak potrafię mówić o wielu sprawach spychając jakby na margines Jezusa. Potem się dziwię, że ludzie nie poznawszy Jezusa, nie przyjąwszy go do serca, nie rozumieją Jego Kościoła.
Sprawa zmartwychwstania Jezusa jest kluczową. Przed zmartwychwstaniem uczniowie słuchali Jezusa, chodzili za Nim, podziwiali jego czyny, kłócili się między sobą przy Nim, na pewno też go kochali i podziwiali. Ale w godzinie próby to nie wystarczyło. Zwiali gdy Jezusa zatrzymano i nie zrobili nic później by Mu pomóc, a przecież też mogli zmobilizować pewną ilość osób i wstawić się za Jezusem przed arcykapłanami albo przed Piłatem. Obleciał ich strach o własne życie. Chociaż Jezus mówił o swoim zmartwychwstaniu, oni w nie nie wierzą. Babskie gadanie, zjawa, duch, podejrzenie, że to Żydzi ukradli może ciało by je sprofanować. Wszystko się zmieni kiedy w końcu do ich serca dojdzie ta prawda, że On żyje. Wtedy porzucą strach, obojętność, wtedy zaczną rozumieć to, czego nie rozumieli wcześniej, zaczną przypominać sobie Jego słowa i staną się one dla nich ważne.
Dzisiaj sprawa zmartwychwstania Jezusa, rozgrywa się na płaszczyźnie serca człowieka, także kapłana. Wielu z nas patrzy na Jezusa nie przeżywszy jeszcze Jego zmartwychwstania, nie przeżywszy swojej Wielkanocy. Wiara i zbawienie jest poruszeniem serca. Paweł powie: jeśli ustawi wyznasz, że Jezus jest Panem i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg wskrzesił Go z martwych, jesteś zbawiony (por. Rz 10,9). Katecheza wielkanocna jest najważniejszą katechezą Kościoła i czy trzeba dodawać, że każdego kapłana osobiście? Właśnie ten najważniejszy skarb zostawili nam uczniowie w depozycie Słowa. Jak to osobiście przerabiam w sercu i w posłudze?
W „Dziejach” poznajemy odważny ale i rozważny głos apostołów. Piotr powie wprost, bez kluczenia: „przybiliście rękami bezbożnych Mesjasza do krzyża” ale to nie jest jest język (trochę nam znany) triumfalizmu. Zaraz tłumacząc doda: „bracia działaliście w nieświadomości, tak samo wasi przełożeni”, „ta sama obietnica jest dla was i dla waszych dzieci”. To jest język człowieka miłości, który tak dobiera słowa by mówić prawdę ale jednocześnie nie poniżać i obrażać. Myślę, że wiele każdy z nas może się nauczyć wsłuchując się i wczytując w sam sposób mówienia Piotra. On nie tylko chce coś powiedzieć, on chce ludzi pozyskać dla Chrystusa. Dla mnie ta scena jest upomnieniem, by im trudniejszy dla słuchającego temat, tym rozważniej dobierać słowa, bo ja też mam pozyskać, a przynajmniej w punkcie wyjścia mam nie zrazić.
Porusza mnie scena i zawstydza, kiedy uczniowie się modlą do Ducha Św. i zaczęła drżeć ziemia. Nawet gdyby przyjąć, że jest to opis wrażeniowy, to i tak niesamowitym jest to poruszenie. Ludzi poruszyć do żywej modlitwy aby wypowiedzieli swoje uwielbienie.
Czy poruszyłem ludzi do tego, czy pokazałem swoje uwielbienie, czy w ten sposób zaświadczyłem? To jest coś innego niż prowadzenie nabożeństw. Zauważyłem też jak uczniowie rozeznają co robić szukając natchnienia Ducha Świętego. Duch Święty i to piszą „Dzieje”, czasami im wprost czegoś zabraniał. Oni zaś byli temu posłuszni i nie robili tego, przy czym nigdy nie chodziło o rzeczy złe. Ciągle się chwytam jak realizuje swoje pomysły
i po trosze łudzę się, że jest w tym asystencja Ducha Świętego.
Zrobię teraz odniesienie do współczesnej rzeczywistości Kościoła w Polsce. Wielu kapłanów, tak jak i świeckich, jest zatroskanych i też rozemocjonowanych, tym co się dzieje. Szukając mądrości w Słowie, które często ma tak mocno praktyczny wymiar, znalazłem w nim wielkie uspokojenie i jednocześnie ważne dla siebie pouczenie co do kierunku swoich zachowań. Znowu jakże mądry i cudowny jest Piotr.
„… bądźcie wszyscy jednomyślni, współczujący, pełni braterskiej miłości, miłosierni, pokorni. Nie oddawajcie złym za złe. Ani złorzeczeniem na złorzeczenie! Przeciwnie zaś błogosławcie! Do tego bowiem jesteście powołani, abyście odziedziczyli błogosławieństwo. Kto bowiem chce miłować życie i oglądać dni szczęśliwe, niech wstrzyma języka od złego i wargi – aby nie mówić podstępnie. Niech zaś odstąpi od złego, a czyni dobrze, niech szuka pokoju i idzie za nim.
Oczy bowiem Pana na sprawiedliwych są zwrócone, a jego uszy na ich prośby;
oblicze zaś Pana przeciwko tym,którzy źle czynią. Kto zaś będzie wam szkodził,
jeśli będziecie gorliwi w czynieniu dobra? Ale jeżelibyście nawet coś wycierpieli dla sprawiedliwości, błogosławieni jesteście. Nie obawiajcie się zaś ich gróźb i nie dajcie się zaniepokoić! Pana zaś Chrystusa miejcie w sercach za świętego i bądźcie gotowi do obrony wobec każdego,kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest. A z łagodnością i bojaźnią Bożą zachowujcie czyste sumienie, ażeby ci, którzy oczerniają wasze dobre postępowanie w Chrystusie, doznali zawstydzenia właśnie przez to, co wam oszczerczo zarzucają. Lepiej bowiem, jeżeli taka jest wola Boża, cierpieć dobrze czyniąc, aniżeli czyniąc źle. Chrystus bowiem również umarł za nasze grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych…”
(1 P 3,8 – 18).
Czy czasy, w których przyszło posługiwać Piotrowi były spokojne i przyjazne dla tamtego Kościoła? Czy poganie ówczesnych czasów używali przyjemniejszych słów? Czy byli sprawiedliwsi? Na pewno nie. Mimo tego uczniowie zostawili po sobie świadectwo wspaniałej pracy, trudu i poświęcenia, gorliwości. Żadne przeszkody ich nie zatrzymywały. My zaś doświadczamy i to deprecjonuje efekty naszej pracy, jak wygoda naszych plebanii rodzi lenistwo, że czasem nawet nie chce się nam wyjść do ludzi. Mądry Paweł powie, że mamy stale na nowo rozpalać w sobie charyzmat Boży (por 1 Tm 1,6). Czyńmy to właśnie patrząc na pierwszych uczniów.
Apostołowie byli jednocześnie świadomi słabości, a nawet niegodziwości wielu ludzi w Kościele. Świadczą o tym liczne napomnienia, które zostawili w swoich listach. Uczniowie pamiętali z nauczań Jezusa, że obok kłosów pszenicznych na tym samym polu pojawiają się
i chwasty (por. Mt 13,24 – 30 ).
Nie mamy się dać zwieść fałszywym mowom i oskarżycielom. Ci ludzie na pewno nie kierują się żadnym dobrem Kościoła. Niewolno jednak ponieść się takiej samej złości i nienawiści. Umiejmy jednak spojrzeć krytycznie w swoje serce. Jako kapłani mamy odnaleźć się w swoim czasie i mamy złożyć świadectwo wiary. Po latach spokojnych, kiedy bycie chrześcijaninem, bycie księdzem nic nie kosztowało, przychodzi czas bardziej wyrazistego stawania jako świadek Chrystusa.
„Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i… mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu… cieszcie się i radujcie” (por. Mt 5,11),
„Przyjdzie… chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili ale według własnych pożądań… będą sobie mnożyli nauczycieli” (por. 2 TM 4,3),
„… będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mojego imienia” (por. Mk 13,13).
Te słowa stanowią też depozyt Kościoła. Jest to ewangeliczna prawda na trudny czas. Czasem wygląda jakbyśmy właśnie w tej wygodzie o tym zapomnieli albo nie chcieli tego widzieć. Apostoł Paweł będąc już w więzieniu pięknie napisał do swojego ucznia Tymoteusza:
„…czuwaj we wszystkim, znoś trudy, wykonaj dzieło ewangelisty, spełnij swoje posługiwanie” (por. 2 TM 4,5).